Przekaż
Datek
KRS 0000097123

Niespodzianka

Ikonka dla Niespodzianka

W czwartek,2 sierpnia, zadzwoniła do mnie pani Mirka. Tak jak zwykle spytała, jak się czuję i co u mnie słychać. Powiedziała, że przyjedzie do mnie w piątek i poprosiła, żebym się ładnie ubrała i zaprosiła swoje kuzynki, bo ma dla mnie niespodziankę. Byłam bardzo ciekawa i zastanawiałam się, co może się wydarzyć. Od razu zadzwoniłam do kuzynek: Kamili i Eweliny i zaprosiłam je do siebie. Wieczorem dzwoniła do mnie inna pielęgniarka i też nie chciała nic zdradzić. Próbując zasnąć zastanawiałam się, co to może być, ale i tak nic konkretnego nie wymyśliłam.

W piątek od rana zaczęłam się stroić i z niecierpliwością czekałam na przyjazd pani Mirki. Jak zobaczyłam podjeżdżający samochód, zadzwoniłam po dziewczyny. Myślałam, że pielęgniarka przyjechała sama. Tak jednak nie było. Do pokoju weszła razem z... Ivanem Komarenko. Kiedy Go zobaczyłam byłam tak zaskoczona i oszołomiona, że zupełnie nie wiedziałam, jak mam się zachować. Moje kuzynki też były bardzo zaskoczone. Po pewnym czasie trochę oswoiłyśmy się z naszym gościem. Rozmawialiśmy, robiliśmy sobie zdjęcia, a nawet poszliśmy na spacer. Czas mijał, a my bawiłyśmy się wspaniale. Ten dzień był naprawdę wyjątkowy i to nie tylko dla mnie – 3 sierpnia były szesnaste urodziny Kamili – to pewnie był jej najlepszy urodzinowy prezent. Tych chwil nigdy nie zapomnimy.

W poniedziałek wraz ze swoimi kuzynkami miałam kolejną przygodę. Pojechałyśmy do Warszawy. Przyjechał po nas Pan Irek. Po dotarciu do Hospicjum rozpakowałyśmy rzeczy, rozejrzałyśmy się, gdzie jest kuchnia i gdzie możemy przebywać. Naszym przewodnikiem po Warszawie był wolontariusz Jurek, który woził nas tam, gdzie chciałyśmy. Byliśmy w Arkadii na trzeciej części Shreka, chodziliśmy po sklepach (Kamila żałowała, że nie miałyśmy więcej czasu). W supermarkecie zrobiłyśmy zakupy na kolację i śniadanie.We wtorek było gorzej: rano miałam wizytę u przemiłej pani doktor (szkoda, że jest stomatologiem). Po trudach poranka znowu z Jurkiem ruszyliśmy w miasto. Pojechaliśmy do Pałacu Kultury do kina na film Simpsonowie. Bałam się wjechać na taras widokowy, dziewczyny były na mnie trochę złe. Zwiedzaliśmy za to „Złote Tarasy”. Trzeba było wracać. W drogę do domu ruszyłyśmy z Darkiem, rehabilitantem. Były to kolejne, fajnie spędzone dni.

Martyna Kruk pacjentka WHD

Informator "Hospicjum", nr 41, wrzesień 2007

  • Niespodzianka - zdjęcie nr 1
Przekaż Datek