Przekaż
Datek
KRS 0000097123

Antoś – Historia krótkiego życia

Ikonka dla Antoś – Historia krótkiego życia

Od śmierci naszego synka Antosia minął rok i dwa miesiące. Dopiero teraz dojrzeliśmy z mężem do tego, aby opisać historię krótkiego życia i wielkiej miłości naszego Tosia „Groszka". Mimo że wcześniej proszono nas o to, nie byliśmy jeszcze gotowi.

Antoś przyszedł na świat 3 lutego 2014 r. w szpitalu w Wyszkowie. Otrzymał 10 punktów w skali Apgar. Ciąża przebiegała prawidłowo. Według lekarza prowadzącego, dziecko było zdrowe i rozwijało się dobrze. Kiedy dowiedzieliśmy się, że będzie to synek, mąż szalał z radości. Nie było wątpliwości w kwestii imienia naszego dziecka - miał być Antoś. Kiedy nasz syn urodził się, był bardzo podobny to taty i siostry.

Radość z narodzin Antosia nie trwała długo. W drugiej dobie życia jego stan zaczął się gwałtownie pogarszać. Nikt nie wiedział, co się dzieje. Lekarz dyżurny na Oddziale Neonatologii podejrzewał wadę serca. Dla nas to był szok. Nasze dziecko gasło w oczach. W szpitalu odbył się chrzest św. Antosia. W CZD diagnoza potwierdziła się, ale to nie był koniec, a dopiero początek złych wiadomości. Po tygodniu spędzonym na OIOM-ie Antosia przeniesiono na Oddział Kardiologii. Wydawało się , że sytuacje jest stabilna. Niestety w trakcie badań okazało się, że stan naszego synka pogarsza się. Funkcjonował tylko dzięki lekowi, który można podawać w warunkach szpitalnych. Każda próba odstawienia leku kończyła się pogorszeniem stanu zdrowia, powrotem na OIOM i powtórnym włączeniem leku. W tej sytuacji nie było szans na wyjście do domu. Przez dwa miesiące żyliśmy jak rozbita rodzina. Ja z synem w szpitalu, mąż sam w domu, codziennie chodził do pracy. Mała córeczka mieszkała na przemian raz u jednej raz u drugiej babci. Mieliśmy już tego dość. Nie tak powinno wyglądać nasze życie. Miałam urodzić Antosia i za trzy dni wrócić do domu, a wróciłam po dwóch miesiącach.

Ostatecznie po konsultacji z naszym lekarzem prowadzącym padło pytanie – czy nasz Antoś ma jakąkolwiek szansę na życie? Otrzymaliśmy odpowiedź, jakiej żaden rodzic nie chciałby nigdy usłyszeć. Po konsylium lekarskim nie było już wątpliwości. Wada serca naszego synka była nieuleczalna. W wolnych chwilach szukałam informacji, jak poradzić sobie z umierającym dzieckiem przebywającym w domu. Przez przypadek dowiedziałam się o WHD. Wiedziałam, że to nasza jedyna szansa, aby choć przez chwilę pobyć razem jak normalna rodzina. Chcieliśmy, aby Gabrysia w końcu poznała braciszka, przecież tak długo na to czekała. Przede wszystkim chcieliśmy, aby nasze dziecko odeszło w swoim domu wśród bliskich, a nie w szpitalu wśród obcych.
Na przyjęcie do Hospicjum czekaliśmy w szpitalu około tygodnia. Był to czas radości, ale jednocześnie lęk przed tym co nieuchronne. Baliśmy się, czy Antoś dotrwa. Wielki dzień nadszedł 1 kwietnia 2014 r. Od tego dnia czuwało nad nami WHD. Wiedzieliśmy, że jesteśmy bezpieczni i teraz będzie już tylko lepiej. Hospicjum nie tylko zapewniło nam wszystkie niezbędne sprzęty medyczne: koncentrator tlenu, ssak, sondy oraz leki, ale również dało ogromne wsparcie psychiczne i przygotowało do tego najważniejszego dnia. Naszą pielęgniarką była Magda, która po krótkim czasie została „naszą Madzią" i tak jest do dzisiaj. Ciocia Magda stała się dla nas bardzo ważna i jest częścią historii życia naszego synka.

Życie w domu było cudowne. Chwytaliśmy każdą chwilę, bo wiedzieliśmy, że nie będzie ich wiele. Na początku pobytu w domu stan Antosia znacznie się poprawił. Ku zaskoczeniu wszystkich, synek jadł i przybierał na wadze. Niejednokrotnie myśleliśmy, że wydarzył się cud. Podczas uroczystej Mszy św., którą odprawił w naszym domu kapelan WHD ksiądz Wojtek, dopełniliśmy sakrament Chrztu. Staraliśmy się żyć normalnie. Chodziliśmy na spacery, zajmowaliśmy się codziennymi sprawami. Gabrysia zabawiała brata i pomagała w opiece, mimo że miała niespełna 4 latka. Dzięki Agnieszce – naszej psycholog, przestaliśmy myśleć o dniu, kiedy będziemy musieli pożegnać się z Antosiem. Powtarzała, że mamy żyć każdym dniem na sto procent. Czasami robiliśmy rzeczy, które podpowiadało nam serce, a nie rozsądek tak jak kąpiel Tosia w wannie, za którą Madzia ,,zmyła nam głowę'' albo karmienie butelką, a nie sondą.

Zawsze, kiedy stan Antosia pogarszał się, otrzymywaliśmy wsparcie medyczne od dr. Iwony, dr. Kasi, dr. Dangla i od najwspanialszych pielęgniarek z WHD. Agnieszko i Mirko – bardzo dziękujemy. Psycholog Agnieszka i ks. Wojtek przygotowali nas do odejścia Tośka w taki sposób, by nie traktować tego wydarzenia jako aktu rozpaczy, ale by jego krótkie radosne życie, zostało jak najdłużej w naszej pamięci.

Antoś zmarł 18 maja 2014 r. w niedzielny poranek. Tego dnia ciocia Madzia miała dyżur. Pożegnał się z nami dzień wcześniej, kiedy jego stan był bardzo ciężki, a my wiedzieliśmy, że to są nasze ostatnie chwile razem.
W dniu pogrzebu Antosia ks. Wojtek odprawił uroczystą mszę św., a swoją homilią zjednoczył wszystkich. Nasz synek swoim krótkim życiem dokonał tego, czego często nie możemy osiągnąć przez wiele lat, idąc ku Bogu. Za jego sprawą chrzest św. przyjęła dwójka dzieci w CZD, których rodzice zdecydowali się na ten krok podczas udzielania sakramentu Antosiowi. Również wiele osób spośród naszych znajomych umacniło się w wierze w Boga. Antoś żył 3,5 miesiąca, w domu przebywał 6 długich i cudownych tygodni. Rodzina z WHD pozostanie na zawsze w naszych sercach.

Anna i Michał Lewsza
Rodzice Antosia

 

Jego oczy, uśmiech i zapach pamiętam do dziś.

Mama Antosia zadzwoniła do mnie z pytaniem, czy może napisać wspomnienie do Informatora Hospicjum. Minął rok od śmierci jej dziecka i miała już wystarczająco dużo siły, żeby przelać uczucia na papier.

Po przeczytaniu artykułu poczułam, jak wracają miłe wspomnienia z czasu spędzonego razem z Tośkiem „Groszkiem" i jego rodzicami oraz siostrą Gabrysią. Jego oczy, uśmiech i zapach pamiętam do dziś. Naszym spotkaniom często towarzyszyło cierpienie i ból rodziców, ale były też chwile, kiedy pracownikom Hospicjum udawało się wnieść do domu „Groszka" odrobinę radości i otuchy. Wspólnie spędzone z rodziną chwile pozostaną na zawsze w moim sercu. Podziwiam dojrzałą zgodę obojga rodziców na odejście ich syna – to dla mnie najprawdziwsze świadectwo wiary w Boga.

Antoś odszedł na moim dyżurze cichutko, bez bólu, bardzo spokojnie.

Magdalena Karkowska
Pielęgniarka WHD

Warszawskie Hospicjum
dla Dzieci opiekowało się Antosiem 48 dni

Informator "Hospicjum", nr 73, wrzesień 2015

  • Antoś – Historia krótkiego życia - zdjęcie nr 1
  • Antoś – Historia krótkiego życia - zdjęcie nr 2
  • Antoś – Historia krótkiego życia - zdjęcie nr 3
  • Antoś – Historia krótkiego życia - zdjęcie nr 4
  • Antoś – Historia krótkiego życia - zdjęcie nr 5
  • Antoś – Historia krótkiego życia - zdjęcie nr 6
Przekaż Datek