Przekaż
Datek
KRS 0000097123

List do Agatki

Ikonka dla List do Agatki

Pamiętam córeczko dzień, w którym dowiedzieliśmy się o Twoim istnieniu. Tata oszalał ze szczęścia. Miał dylemat jaki kupić wózek i łóżeczko, chciał, żeby dla jego księżniczki wszystko było naj… Miałaś być naszym pierwszym dzieckiem, więc czas oczekiwania na Twoje przyjście był czasem magicznym. Pamiętam Twój pierwszy ruch, pierwsze kopnięcie ,,motyle w brzuchu” i łzy szczęścia, które spływały mi po policzkach. To był pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia. Ciąża przebiegała bez zarzutu, nie czułam, że dzieje się coś złego. W 36 tygodniu ciąży nastała niepewność i strach. Podczas badań lekarz wykrył kilka nieprawidłowości – miałaś powiększoną nerkę, nóżki nie były dobrze wykształcone. Na początku maja trafiliśmy do Szpitala przy ul. Inflanckiej, następnego dnia do Instytutu Matki i Dziecka. Zapisano mnie na USG na 21 maja, termin porodu przypadał na 25 maja. Kolejne specjalistyczne badanie wykazało jedynie, że masz krótszą nóżkę. Nie spieszyło Ci się na ten świat, minął termin porodu, a Ciebie wciąż z nami nie było. Urodziłaś się 4 czerwca o godz. 20.05. Po czterech dniach trafiłyśmy do Centrum Zdrowia Matki i Dziecka. Ciągłe badania, żadnej diagnozy, tylko oczekiwanie przez dwa tygodnie. Twój tata nauczył się zakładać sondę i na własne żądanie wyszliśmy do domu. Nastał niezwykły czas, nasz wspólny czas w domu cudowny, choć krótki. W lipcu trafiliśmy do klinicznego Szpitala Dziecięcego, w którym usłyszeliśmy coś, czego nigdy nie chcielibyśmy usłyszeć: ,,Proszę cieszyć się każdym dniem”. Nie mogłam uwierzyć, w to co usłyszałam. Wiesz aniołku, przez cały czas wierzyliśmy, że damy sobie radę, byłaś silna i chciałaś żyć. Wróciliśmy do domu, tata wziął urlop i wyjechaliśmy do dziadków. W sierpniu wróciliśmy na badania, znowu gorączka i podróż karetką do szpitala. Następnego dnia kilku lekarzy wraz z ordynatorem Oddziału Intensywnej Terapii zaprosiło nas na rozmowę. Dowiedzieliśmy się, że kolejna infekcja może spowodować, że zostaniesz podłączona do respiratora, że możesz umrzeć. Ogromny ból i płacz, rozmowa o Hospicjum. Zdecydowaliśmy, że chcemy wrócić do domu i wróciliśmy z nowymi ciociami. Szkoda kochanie, że tak późno.

Widzieliśmy, że każdego dnia cierpisz. Choroba rozwijała się błyskawicznie, ból towarzyszył Ci w ostatnich dniach. Czwartego października skończyłaś 4 miesiące, czas płynął bezlitośnie. Dzień później prosiłam Cię, żebyś się jeszcze nie poddawała, mimo że byłaś już bardzo zmęczona, nie spałaś, a leki nie przynosiły już ukojenia. Pamiętam, jak kiedyś przespałam porę karmienia. Byłam zła na siebie, ale Ty córeczko też się nie obudziłaś. Napisałam cioci Mirce, że jesteś bardzo słaba, a ona poprosiła, żeby tata wyszedł wcześniej z pracy. Nadal prosiłam Cię, żebyś jeszcze chwilę zaczekała. Przyjechał tata. Przypomniałam sobie, że są jego imieniny, ale przez to wszystko, zapomniałam o nich. Wkrótce przyjechała dr Kasia z Mirką. Odbyłyśmy trudną rozmowę na temat podania Tobie nowego leku, dosyć silnego jak na Twoje słabe serduszko. Podano Ci najmniejszą dawkę, pani dr powiedziała, że już jest lepiej, ale ja wciąż byłam niespokojna. Później podałam Ci córeczko lek na obniżenie gorączki, tata ukradkiem dał Ci buziaka. Zdążył wyjść z pokoju, a Ty kochana głęboko westchnęłaś i odeszłaś. Płakaliśmy i krzyczeliśmy, bo odeszłaś tak nagle. Jedenastego października pożegnaliśmy Cię. Następnego dnia wróciliśmy do domu, do pustego domu, w którym zostały Twoje rzeczy, do domu bez Ciebie. Serce pękało z bólu.

Tamtej nocy śniłaś mi się bez sondy, bez maski tlenowej, uśmiechnięta i pogodna. Patrzyłaś na mnie swoimi niebieskimi oczami.

Wiem, co mi chciałaś powiedzieć…

Pragniemy serdecznie podziękować wszystkim pracownikom WHD, a szczególnie dr Kasi Marczyk, Mirce Ślązak, księdzu Wojtkowi za ostatnie pożegnanie oraz naszym wolontariuszkom Madzi i Monice.

Dziękujemy.
Katarzyna Zielińska i Artur Adamiak
rodzice Agatki

Przytoczę tekst bliskiej mi piosenki. Tekst nie jest dosłownym tłumaczeniem lecz literacką interpretacją.

Eric Clapton,, Tears In Heaven” (Łzy w niebie)

Czy będziesz znała moje imię,
gdy spotkamy się w niebie?
Czy wciąż będziemy tacy sami,
gdy spotkamy się w niebie?
Muszę być silny i prowadzić życie dalej,
ponieważ wiem,
że teraz nie mogę być z Tobą tu, w niebie.

Czy weźmiesz mnie za rękę,
gdy spotkamy się w niebie?
Czy pomożesz mi wstać,
gdy spotkamy się w niebie?
Będę szukał mojej drogi,
przez noc i dzień,
Ponieważ wiem,
że teraz nie mogę zostać z Tobą tu, w niebie.

Czas może Cię sprowadzać,
Czas może zgiąć Twoje kolana,
Czas może złamać Ci serce,
Więc zacznij prosić, zacznij błagać.

Za drzwiami jest pokój i wiem,
że nie będzie już więcej łez w niebie.


Agatka zmarła mając 4 miesiące,
cierpiała na zespół wad wrodzonych,
pod opieką Warszawskiego Hospicjum
dla Dzieci była 45 dni.

 

Informator "Hospicjum", nr 54, grudzień 2010

  • List do Agatki - zdjęcie nr 1
  • List do Agatki - zdjęcie nr 2
  • List do Agatki - zdjęcie nr 3
Przekaż Datek